Blackbriar – A Thousand Little Deaths - (2025)
Zespół Blackbriar, założony w Assen w Holandii w 2012 roku, i do tej wydał 2 płyty, a teraz po 2 latach przerwy powrócił z najnowszym wydawnictwem "A Thousand Little Deaths" ma który słychać muzyczną tożsamość zespołu, i znaczący krok w karierze.
Album otwiera utwór "Bluebeard's
Chamber" jest równoważony przez ciężkie gitary, delikatny chór oraz
narastającymi emocjami. Piosenka "The Hermit And The Lover" jest
soczysty i bardzo symfoniczny, ale też ma sobie nieco z ballady. Bogaty w
narrację oraz co ciekawe mroczny, ale również romantyczny. Kawałek "The Fossilized Widow" ma w sobie żałobny charakter i jest opowieścią w
klimatycznym wydaniu z tajemnicą w tle. Numer "My Lonely Crusade" ma
wzniosły charakter oraz pokazuje jak bardzo ważne są gitary, oraz wokal.
Utwór "Floriography" jest urzekający i tajemniczy, z dużą ilością
delikatności i melodyjności z napięciem. Piosenka "The Catastrophe That
Is Us" trzyma odpowiedni poziom płyty. Kawałek "A Last Sigh Of Bliss"
jest filmowy i bardzo czarujący oraz beztroski z dużą ilością ciężkich
gitar, grzmiącej perkusji oraz klimatycznego podejścia z melancholijną
stroną. Utwór "Green Light Across The Bay" ma w sobie dużo energii i
folkowe melodie z ciężkimi riffami. Słychać tylko tutaj metalowe
brzmienie z eleganckimi melodiami co stanowi ciekawy zabieg. Piosenka "I
Buried Us" ma bardzo emocjonalny charakter ze względu na tekst o
rozstaniu, oraz ciekawych aranżacji orkiestrowych. Album zamyka kawałek
"Harpy" z dużą ilością epickiego i nastrojowego rozmachu z mrożącą krew w
żyłach atmosferą oraz ludowymi odniesieniami.
Zespół
prezentuje bardzo dojrzałe dzieło z dużą ilością wielowarstwowości oraz
emocji. Słychać tutaj dużo melancholijnego charakteru oraz tajemnicy.
Dużo tutaj baśniowego charakteru oraz trzymania poziomu do końca.
Moja ocena: 4,5/5
Komentarze
Prześlij komentarz