Mister Misery – Mister Misery - (2024)
Mister Misery nie zwracają uwagi na gatunkowe klucze i ortodoksję. Grają wszystko. Melodyjny death metal spleciony z popem, metalcore zbity w jedno z hard rockiem, a dodatkowo mają wyśmienitą stylówkę i koncertową energię najwyższej próby. Ta szwedzka grupa istnieje już 6 lat, i powraca ze swoim albumem numer trzy "Mister Misery”. To zespół, którego trudno zaszufladkować.
Album rozpoczyna się od utworu "Root Of All Evil" który
od samego początku robi wrażenie pod względem brzmienia. Wszyscy
członkowie zespołu dają popis wokalny. Słychać i czuć wyrazistość. Idąc
dalej piosenka "Erzsebet (The Countess)" opowiada o węgierskiej
szlachciance, która lubiła kąpać się w krwi dziewic. Co ciekawe to też
dość różnorodny kawałek, dając poczucie mrocznego klimatu. Numer "Eye Of
The Storm" ma inspirację w postaci At The Gates oraz In Flames, a
łącząc z mieszanką brzmienia wychodzi to naprawdę zacnie. Kolejny
kawałek "Hand Of Death" jest spokojny oraz wpadający w ucho, ale potem
eksploduje w postaci miażdżących riffów, agresywnego podejście wokalu
równoważy czysty wokal. Idąc dalej "The Doomsday Clock" również jest
klimatyczny. Z kolei "Crooked Man" jest bardzo nakręcony i niepokojący.
Melodia jest bardzo złowieszcza. Następny utwór "Survival Of The
Sickest" to metalcore czystej wody. W "Until The End" oparcie tekstowe
jest na popularnej grze Resident Evil, dając poczucie agresywnej mocy. O
dziwo w "Haters" mam nieco power metalowego pazura, wymieszanego z
inspiracją Arch Enemy. Dalej "Sinner Or Saint" to mieszanka
orkiestrowych wpływów z dużą metalową energią, dodając przy dużo
melodyjności. W numerze "Ripper" słychać, że wszystko zostało
odpowiednio zagrane w porywającym stylu. W zamykającym "Dark Legacy"
zespół doskonale wie jak w pełnym galopie wieńczyć płytę.
Wydawnictwo
"Mister Misery" to pokaz wszystkie co metalowe, różnorodne w klimacie
horroru. Dzikość uderzenia, chwytliwość, intensywność oraz nowoczesne
mroczne wpływy, pełne złowrogiej atmosfery.
Moja ocena: 4/5
Komentarze
Prześlij komentarz