Ironbound – Serpent’s Kiss - (2024)
Ironbound powstał w 2014 roku i pochodzi z Rybnika w Polsce. W 2021 roku wydali swój debiutancki album „The Lightbringer”, a teraz, trzy lata później, przyszedł czas na drugi album. Nazwali go „Serpent’s Kiss” i jest to świetny przykład polskiego NWOTHM. Ironbound tworzą Łukasz Krauze – wokal, Michał Halamoda – gitary prowadzące, Krzysztof Całka – gitary rytmiczne, Zbigniew Bizoń – bas,Adam Całka – perkusja.
Album otwiera utwór "Doomsday To Come" który atakuje
żywiołowością i intymnością, na wysokim poziomie. Chwytliwość i energia
są tutaj bardzo obecne. Idąc dalej "Holy Sinners" pokazuje dużą ilością
energii i mocy. Dużo tutaj wspaniałej gry na gitarze, a szczególnie
solówki. Tytułowa piosenka "Serpent's Kiss" to pokaz zwiarowanej mocy i
siły. Zespół od samego początku do końca trzyma wysoki poziom brzmienia.
Epickość i majestatyczność brzmienia obecna jest w "The Destroyer Of
Worlds". Dużo sentymentalnej podróży słychać w "The New Dawn" przy
akompaniamencie świetnych melodii. "Forefathers Rites" to pokaz prostej
ale przebojowej mocy. "Vale Of Tears" to szybka heavy metalowa moc.
Album zamyka "The Healer Of Souls" to najdłuższa piosenka na albumie,
pełna klimatu, z ciężkimi wybuchami oraz akcentami. Dużo tutaj
metalowego pazura.
Zespół
ewidentnie podniósł poprzeczkę na najnowszym wydawnictwie. Sama okładka
mocno postapokaliptyczna robi. Ironbound nie pozostawia słuchaczy z
niedosytem, po raz kolejny oferują bardzo dobrą płytę na wysokim
poziomie.
Moja ocena: 4/5
Komentarze
Prześlij komentarz