Elk Witch – Azimuth - (2024)
Psychodelicznie trio Elk Witch powracają ze swoim nowym albumem "Azimuth” podejmując podobne kroki jak The Sword, King Buffalo i Howling Giant, zespół dodaje elementy klasycznego Doom z lat 70. i Stoner Metal z lat 90. Założony w 2019 roku Deven Andersen (gitara, wokal), Darren Wostenberg (bas) i Joe Coitus (perkusja) łączą klasyczny psychorock i progresywny doom, tworząc soczystą psychodeliczną atmosferę i mocne bluesowe riffy.
Otwierający utwór "Dead Silence" bardzo
mocno pokazuje klimat całego albumu. Dużo tutaj dynamizmu, masywnych
riffów. Styl retro jest tutaj bardzo mocny, ale progresywność która
tutaj jest obecna, też dodaje atmosfery i różnorodności. Tytułowa
piosenka "Azimuth" również pokazuje wyrazistość i głębokość brzmienia.
Intensywność i psychodeliczne wpływy też działają na muzykę. Elementy
prog rocka dodają tutaj odrobiny epickości. Przerywnik w postaci
"Liminal Space" jest tak jakby wprowadzenia psychodelicznego do
"Empyrean". Dużo tutaj stoner rocka z elementami grunge'u, ale też
mieszanki klasycznego heavy metalu. Piosenka "Vortex" jest pewnego
rodzaju przejściem w dalszą część albumu. Utwór "Universe 25" słyszalne
podkręca tempo i pokazuje całą gamę mocy riffów. W "Space Drift" zespół
zwalnia. Granie w stylu vintage i hard rockowej otoczce na pewno pomaga
temu kawałkowi. Ponurość i mniejsza dzikość riffów jest obecna w "Ghosts
Of The Lupatia". Album zamyka utwór "Goddess Of Winter" który jest
porywający, a zarazem melancholijny, jest słyszalny ten kontrast między
brzmieniem, ale to ładnie się wszystko domyka.
"Azimuth"
działa na wyobraźnię, ze względu na intrygujące brzmienie. Magia
brzmienia zapewnia w dźwiękową podróż pełną muzycznych uniesień.
Moja ocena: 3,5/5
Komentarze
Prześlij komentarz