Mountain Caller – Chronicle II: Hypergenesis - (2024)
Mountain Caller już zapewnił sobie miejsce jako jeden z najbardziej ekscytujących zespołów progresywnych w Wielkiej Brytanii swoim debiutem "Chronicle I: The Truthseeker" w 2020 roku, będącym błyskotliwą mieszanką doomu, postrocka i czystej energii riffów na minutę, która porywa wyobraźnię metalowego undergroundu. W rzeczywistości został tak dobrze przyjęty, że trio zostało przechwycone przez Church Road Records, a zespół spędził następne kilka lat na skrupulatnym opracowywaniu kontynuacji. Po 4 latach przerwy powraca z "Chronicle II: Hypergenesis".
Otwierający utwór "Daybreak" odpowiednio buduje
atmosferę od samego początku do końca, ponieważ piosenka zaraża swoim
pięknem oraz prostotą. Słychać doskonale, że zespół równoważy brzmienie
zarówno pod względem tempa jak i rytmu. Dużo tutaj klasycznych
metalowych wpływów oraz elementów post-rocka. Kombinacja takich utworów
jak "The Archivist" i "Dead Language" wybrzmiewa mocno marzycielsko oraz
klimatyczne. Słychać wpływów gry zespołu Archive, co też podnosi poziom
obu piosenek do góry. Z pozoru "Into The Hazel Woods" zaczyna się
delikatnie i łagodnie, ale potem uderza dynamiką oraz mocą, pokazując
wyraźnie talent muzyków. Kawałek "March Of The Goll" jest szybki,
dynamiczny oraz rytmiczny. Równowaga pomiędzy ciężkością a spokojem jest
tutaj bardzo obecna. Album zamyka tytułowy "Hypergenesis" który dostaje
większego kopa. Zespół pokazuje głośno i wyraźnie wysoki poziom gry.
Dużo tutaj dynamiki oraz zawiłości, ale wszystko jest odpowiednio zbalansowane. W dźwiękach słychać dbałość o szczegóły w mniejszym calu.
Mountain
Caller maluje muzycznie epickie proporcje dźwiękowe. Pejzaże są
wyraziste oraz z ustaloną forma która ma coś w sobie. Trio czerpie
inspirację, ale dokłada swoje brzmienie,w unikalny sposób. W muzyce
słychać wiele radości, ale też nastrojowości która potęguje efekt
końcowy. Magiczna okładka dodaje uroku i również podkreśla wyjątkowości
jako całość.
Moja ocena: 4/5
Komentarze
Prześlij komentarz