Mean Mistreater - Razor Wire - (2024)


 

 

                    Pięcioosobowy zespół z Austin w Teksasie Mean Mistreater dwa tygodnie temu zadebiutował swoim albumem "Razor Wire" na którym zawarł takie wpływ jak Chainstain, Warlock czy W.A.S.P. Od razu widać że zespół stawia na klasyczno rockowo - metalowe brzmienie. W skład zespołu wchodzą Janiece Gonzalez na wokalu, gitarzyści Quinten Lawson i Alex Wain, basista Jon Gibson oraz Joaquin Ridgell na perkusji. Płytę nagrał i zmiksował Greg Wilkinson, a masteringiem zajął się Alan Douches.
 

                    Album rozpoczyna się z gitarowym przytupem w "Forget It". Słychać od samego początku świetne metalowe brzmienie, które miesza się z rockową mocą. Wokalistka dzięki szorstkiemu śpiewowi nadaje utworowi pewnego rodzaju zadziorności. Kawałek tytułowy "Razor Wire" ani na moment nie zwalnia tempa. Solówki, melodię oraz dobrze grająca perkusji podnoszą poziom klimatu. W "Visions" mocno słyszalne są inspirację Dokken. Wyraźnie to widać w aranżacji jak również w samym wykonaniu. Podobnie jak w "Waiting To Die" pędzi w pełnym zakresie, powodując emocjonalną radość. "Let'em Roll" prezentuje z dumą połączenie amerykańskich wpływów z nową falą brytyjskiego heavy metalu. W kawałku "Bleeding The Night" słychać wyraźnie inspirację Heart i utworem "Barracuda" co też podkreśla wyjątkowość wpływów muzycznych zespołu. Co ciekawe w "One By One" jest mocno nawiedzony w brzmieniu. Tony Thin Lizzy są tutaj wszechobecne. Balladowo - ponury "Bedevil" pokazuje moc i zamyka płytę z spokojną atmosferą. 

 
 
                    Mean Mistreater zapewnia na najnowszej płycie "Razor Wire" całą gamę klasycznych akcentów. To po prostu czysta przyjemność!

Moja ocena: 3,5/5

 

Komentarze

Popularne posty