Można sobie wyobrazić, że Lovecraftowskie motywy zbliżającej się zagłady i epickie opowieści o bohaterstwie powinny zapewnić podatny grunt dla rozmytego protometalowego świata lat 70-tych. Byron to projekt perkusisty Johannesa Lahtiego, znanego również jako Byron Vortex, z byłego fińskiego heavy doomera Church Of Void. Po ich rozwiązaniu w 2017 roku zaczął wdrażać piosenki, które komponował przez lata, a które wcześniej były wstrzymane. Efektem był debiutancki album "The Omega Evangelion" w 2020 roku, na którym znalazła się udana mieszanka elementów heavy, stoner i doom metalu. Jednak z ogólnego obrazu pierwszego albumu nadal można było wywnioskować, że utwory powstawały na różnych etapach. Po 4 latach Byron powraca z drugim albumem "Chapter II: The Lotus Covenant".
Już otwierający "Ouverture" pełniąc funkcję
wprowadzania, a zarazem skupia wyraźnie uwagę, powoduje poczucie
tajemnicy oraz mroku. Tytułowy utwór "The Lotus Covenant" to pokaz
szerokiego wachlarza emocjalnego brzmienia. Dużo tutaj szybkości oraz
porywającej energii. Dynamika jest tutaj również na dobrym poziomie.
Melodyjność również została zachowana, dzięki wszechstronnemu wokalowi. W
"Resignation" słyszalne są organy Hammoda, oraz tempo dyktowane przez
gitary jest również niczego sobie. W "Sword Of The Apostle" następuje
zmiana stylu. Słychać gitary akustyczne oraz smyczki którego budują
nastrój wokół. Gitary elektryczne zdecydowanie zwiększają dynamikę i
moc, dzięki czemu czuć pomysł na ten kawałek. W pełni uroczysty i
dramatyczny jest "Sometimes Dead Is Better". Byron zdecydowanie po raz
kolejny stawia na budowanie atmosfery oraz napięcia. Mistyczna otoczka
obecna jest w "The Golden Galley", gdzie słychać inspirację Led
Zeppelin. Utwór jest na wskroś kontrastowy, dzięki czemu dostaje
klimatycznej atmosfery. W "Return To Celephais" mocno słyszalne są
metalowe akcenty. Album zamyka "The X" prezentujący galopujący rytm i
tempo. Dużo tutaj zadziorności oraz mocy.
Słychać
doskonale że Byron jest bardziej skupiony oraz dojrzały pod względem
brzmienia. Dużo tutaj melodyjności, mocnych gitar oraz
charakterystycznego stylu frontmanki. Klasyczne odniesienia, chwytliwe
refreny, organy Hammoda budują odpowiednio nastrój.
Moja ocena: 3,5/5
Komentarze
Prześlij komentarz