CobraKill – Serpent’s Kiss - (2024)


 

 

                    Założony w 2020 roku Cobrakill szybko zwrócił na siebie uwagę swoim brzmieniem, postawą i dzikością przywodzącą na myśl kultowych artystów, takich jak Mötley Crüe, Judas Priest, W.A.S.P., Lizzy Borden i Ratt. Ich ambitnym celem jest ponowne rozpalenie płomieni z czasów świetności heavy metalu z lat 80-tych i podbicie świata swoją wyjątkową muzyką. Czerpiąc inspirację z takich legendarnych zespołów, kwintet, w skład którego wchodzą Nick Adams na wokalu, Randy White na gitarze prowadzącej, Tommy Gun na gitarze rytmicznej, Crippler Ramirez na basie i Toby Ventura na perkusji. Debiutancki album zespołu "Cobratör" wydany w 2022 roku odniósł niezwykły sukces, wyprzedając się w ciągu kilku tygodni w wersji fizycznej, co świadczy o szybkim wzroście zespołu na scenie muzycznej. Po 2 latach przerwy powracają z kolejnym albumem "Serpent's Kiss". 


 
                    Już od samego początku "Above The Law" łączy elementy klasycznego thrash metalu, NWoBHM, jak również glam rock. Słychać zdecydowanie muzykalność oraz poziom więcej niż obiecujący. Idąc dalej w "Bazooka" Cobrakill prezentuje tradycyjny heavy metalu, z domieszką rockowego rytmu. Dużo tutaj melodyjności i przebojowości. W pełni energii jest również "Concrete Jungle". Chwytliwość oraz atmosferę są tutaj bardzo ważne, i teksty też nie są bez znaczenia, wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej wzmacniają efekt. Mam wrażenie że ostry "Razor Blade" mocno podkręca swoje brzmienie na bardziej agresywne. Słychać też wpływy muzyki Dokken, co też na pewno podkreśla wyjątkowość kawałka. W "Monstrous" mocno słyszalny jest glam rock klimaty. Mocny basowy riffy, pozwala przebić się głównemu tematowi. Słychać doskonale że zespół sam napędza rytm i tempo. W "Same Ol' Nasty Rock And Roll" Cobrakill oddaje ducha tej muzyki w klasycznym wydaniu, co jeszcze bardziej podkreśla wyjątkowość brzmienia. W "Torture Me" zespół stawia na intensywność która jest na wysokim poziomie, jest tutaj bardzo dużo zaangażowanie oraz zadziorności. "Hungry Heart" to mocno chwytliwy oraz pełen energii numer. Kawałki takie jak "Seventeen" i "Silent Running" to pokaz AORowego charakteru i power balladowego brzmienia. Imponujący jest również marszowy "Ride My Rocket" który wydaje się świetnym utworem na koncerty. Album zamyka "Velvet Snakesin" który pokazuje odrodzenie hair metalu w kapitalnym stylu.

 
 
                        Muzykę Cobrakill łączy metal, rock, glam, oraz nieco punka. Słychać doskonale że zespół pragnie oddać hołd latom 80-tym, a zarazem podkreśla wyjątkowość brzmienia w 2024 roku. Dużo w tej muzyce autentyczności oraz mieszanki uderzających riffów, melodyjnego brzmienia. Pasja i energia są tutaj mocno obecne, i pokazuje duży talent muzyczny zespołu!
 
Moja ocena: 3/5

Komentarze

Popularne posty