Iron Void – IV - (2023)


 

 

                    Iron Void działają w tej czy innej formie od 1998 roku. Ich styl to rozsądna mieszanka klasycznych dźwięków i trendów doomu z lat 70. i 80., ze wszystkimi oczekiwanymi odniesieniami do nich. Istnieje również mieszanka motocyklowych i epickich wpływów zagłady rozsianych po krajobrazie, aby uzyskać dodatkową moc. Na swoim czwartym albumie, zatytułowanym "IV”, ten podróżujący trzyosobowy zespół pokazuje, że posiada wiedzę i zdolność do dostarczania dreszczyku zagłady, gdy ich teksty piosenek się sprawdzą. Iron Void emanował mieszanką tradycyjnego doomu z Maryland i NWOBHM, aby skomponować brzmienie, które nazywają "True Doom Metal”, lub "Classic Doom Metal”. Zespół czerpie w dużej mierze ze sceny doomowej z Maryland, takiej jak między innymi Revelation, Unorthodox, Wretched i Iron Man, ale także mocno czerpie z klasycznych doomów, takich jak Black Sabbath, Saint Vitus i Pentagram. 


                    "Call Of The Void" to ponury i sugestywny utwór. Idealnie wprowadza kolejny kawałek "Grave Dance" przypomina Black Sabbath z czasów Ozzy'ego podobnie jak "Living On The Earth" który wybrzmiewa hipnotycznie. "Pandora's Box" przypomina KISS z lat 80-tych. Dużo tutaj chwytliwości, momentami słychać boogie. "Blind Dead" czerpie inspirację Candlemass. "She" to doom metal, który stawia na chwytliwość i melodyjność. "Lords Of The Wasteland" to prezentacja dumnej zagłady. "Slave One" posiada bluesowy rytm i dobre haczyki które mocno trzymają. Album kończy "Last Rites" podnosi napięcie, które jest profesjonalne i mocno klasyczne.
 
 

                    Iron Void trzyma się odpowiedniego poziomu i puszcza go. Klasyczny doomowe brzmienie, odpowiednie granie. 
 

Moja ocena: 3,5/5

Komentarze

Popularne posty