Eldritch – Innervoid - (2023)
Eldritch powraca z nowym, utalentowanym frontmanem Alexem Jarusso, gotowym poszerzyć spektrum dźwiękowe zespołu i zaimponować starym i nowym fanom. "Innervoid" uderza mocno zarówno nieubłaganą agresją dźwiękową, jak i prawdziwie emocjonalnym ładunkiem: doskonała mieszanka niszczycielskich gitarowych riffów i sekcji rytmicznej oraz melancholijnych, melodyjnych wstępów, z pewnym mrocznym nastrojem. Bardzo interpersonalne teksty, w których wypowiada się ludzka dusza, doskonale komponują się ze złożoną i porywającą muzyką wytrawnych handlarzy tech-prog metalem.
Album rozpoczyna się od tytułowego "Innervoid" który
wprowadza płytę w mrocznym tonem. "Handful Of Sand" to mieszanka
niepokoju oraz zadziorności. "Born On Cold Ash" trzyma odpowiedni
poziom, pod względem świetnych solówek. W "Elegy Of Lust" słychać wpływy
progresywnego rocka. Aspekt przystępności również jest tutaj obecny.
"To The End" ma surową i progresywną moc. Kawałek "Wings Of Emptiness"
jest bardziej melodyjny, ale nie zapomina o ciężkości gitar. Z kolei
"From The Scars" czerpie garściami z lat 80, pod względem tanecznego
wstępu, ale riffy gitarowe robią tutaj odpowiednią atmosferę. Kombinacja
takich utworów jak "Lost Days Of Winter" i "Black Bedlam" to mieszanka
styli która wzajemnie dobrze się uzupełnia. Album zamyka "Forgotten
Disciple" utrzymując odpowiedni poziom riffów.
Eldritch
stawia na żywiołowość, przebojowość oraz różnorodność, nie zapominając o
ciężkości. Zespół łączy to z nieograniczoną energią oraz świeżością.
Moja ocena: 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz