Buckcherry – Vol. 10 - (2023)
Utworzony w połowie lat 90., w dużej mierze wbrew dominującym muzycznym wiatrom. Odejście założyciela / gitarzysty Keitha Nelsona mogło zdestabilizować pomniejszy zespół, ale podobnie jak w przypadku „Hellbound” z 2021 roku, dziesiąty album jest bardziej wężowy: punkowy i dziwnie uduchowiony hard rock, z gibkim, warczącym frontem i środkiem Todda oraz gitarzystą Steviem D płonącym niczym sterydowy Johnny Thunders.
Buckcherry zaczyna album od bluesowe uderzenia w postaci
"This And That" słychać na płycie inspirację Aerosmith. Pełen mocnych
riffów "Good Time" posiada swój urok oraz klimat. W inspiracji słychać
podobieństwa do Rolling Stones. Z kolei "Keep On Fighting" wybrzmiewa
punkowo, szczególnie ze szorstkim wokalem Todda. W "Turn It On" słychać
mocno inspirację latami 80-tymi. Utwór wybrzmiewa mrocznie oraz w stylu
Guns and Rosses. Kawałek "Feels Like Love" jest odpoczynkiem dla uszu,
bo jest to dobra rockowa ballada, a "One And Only" łączy punka z
metalem. Kombinacja takich utworów jak "Shine Your Light" oraz "Let's
Get Wild" mocno podkreślają przebojowość płyty. Sabbathowo wybrzmiewa
"With You", natomiast utwór "Pain" pokazują umiejętności wokalne Josha
Todda. Płytę zamyka cover Bryana Adamsa "Summer Of'69".
Buckcherry
z płyty na płytę stawia kroki naprzód. Ten zespół zasłużył na swoje
miejsce w rockowym świecie, bo nagrywa ciekawe album.
Moja ocena: 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz