Tanith - Voyage - (2023)


 

 

                    Tanith to jeden z najbardziej obiecujących zespołów, jeśli chodzi o rewitalizację zorientowanego na lata 70. hard rocka i metalu. Zespół powstał w 2017 roku, a swoją premierę miał w 2019 roku albumem "In Another Time". W tym czasie Tanith był kwartetem, zanim gitarzysta Charles Newton opuścił zespół w 2022 roku. Ze względu na pandemię okoliczności były i tak trudne, a fakt, że zostali zredukowani do trio, nie wspierał ambicji stworzenia doskonałego nowego albumu.


                    Tanith od początku początku stawia na brzmienie, czego doskonałym przykładem jest otwierający utwór "Snow Tiger", nadając ton i kierunek albumowi. Słychać tutaj wpływy Iron Maiden oraz The Who. "Falling Wizard" ma w sobie inspirację wczesnym Judas Priest, oraz Fleetwood Mac z lat 70. Chwytliwość oraz epickość tego kawałka robi wrażenie. Z kolei "Olympus By Dawn" przywołuje nam takie tuzy jak Blue Oyster Cult oraz Triumph. Dużo tutaj wspaniałych melodii. Kolejny kawałek "Architects Of Time" ujawnia słuchaczom klasyczne odniesienia metalowe. Mam wrażenie, że "Adrasteia" najbardziej kipi agresją na całej płycie, utrzymując chwytliwość na wysokim poziomie. Kawałki takie jak "Mother Of Exile" czy "Seven Moons (Galantia Pt.2)" trzymają energetyczne brzmienie, a "Flame" wlewa dużo nadziei jeśli chodzi o warstwę tekstową. Album zamyka fantastyczny "Never Look Back". 


                    "Voyage" jest rzeczywiście kontynuacją tego, w czym Tanith jest już bardzo uzdolniony, jeśli chodzi o dostarczanie klasycznego hard rocka/metalu w stylu lat 70-tych. Ten album z łatwością zadowoli fanów zespołu, ale przyciągnie też nowicjuszy, przedstawiając ich reszcie zespołu. "Voyage" jest przykładem tego, co najlepsze w tym zespole, ponieważ dostajemy tutaj fantastyczną podróż od początku do końca. 


Moja ocena: 10/10


Komentarze

Popularne posty