Sirenia - 1977 - (2022)
Sirenia jest najbardziej niedocenianym zespołem symfonicznym tego gatunku. Wydaje się, że z każdym wydawnictwem stają się coraz lepsi, a ostatnia seria "The Seventh Life Path" z 2015 roku, "Dim Days Of Dolor" z 2016 roku i "Arcane Astral Aeons" z 2018 roku są tego dowodem. Największym dowodem ich stałego wzrostu wydawał się jednak punkt kulminacyjny "Riddles, Ruins & Revelations" w 2021 roku. Norweski zespół wybiera teraz bardziej melodyjne podejście do swojej muzyki. Ta przygoda z symfonicznym synth-popem rozpoczęła się od "Riddles, Ruins & Revelations" i jest kontynuowana na nadchodzącym studyjnym albumie "1977".
Otwierający utwór "Deadlight" to singiel, w balladowej
otoczce z lat 80-tych. Skrzypce, fortepian, energia wokalna Emmanuelle
robią niesamowitą robotę. Utwór "Wintry Heart" rozprasza zły nastrój.
Melodyjność oraz klimat podnoszą poziom płyty do góry. Kolejny kawałek
"Nomadic" przewołuje inspirację zespołem Blondie, a w szczególności
wokalistką Debbie Harry, a w utworze "The Setting Darkness" mocno
słychać wpływy legendarnej Abby. W "A Thousand Scars" słyszymy
połączenie pop i rocka, z magicznym głosem Emmanuelle. Elementy
symfoniczne wraz z gitarowymi riffami jeszcze bardziej napędzają album.
Utwór "Fading To The Deepest Black" nabiera luzu pod względem melodii,
rytmu, emocji oraz atmosferę. Kawałek ten nawiązuje do poprzedniej
płyty. Balladowo wybrzmiewa "Oceans Away" z smyczkami oraz poważnymi
tonami basu. Nakręcający "Dopamine" jeszcze bardziej wzmacnia płytę.
"Delirium" łączy ostry growl, operowy głos, melodie fortepianu jak
również dobre gitarowe riffy. "Timeless Desolation" ma symfoniczną
otoczkę, ciekawe pejzaże dźwiękowe oraz melodyjne gitary, na koniec
Sirenia sięga po cover Tanity Tikaram "Twist In My Sobriety".
Sirenia
na "1977" decyduje się na eksperymenty które wychodzą na dobre. Nowe
oblicze zespołu ukazuje wszechstronność członków zespołu.
Moja ocena: 8,5/10
Komentarze
Prześlij komentarz