Ugly Kid Joe - Rad Wings Of Destiny - (2022)


 

 

                    Po 33 latach Ugly Kid Joe w końcu wydali swój piąty album „Rad Wings Of Destiny”, pierwszego od czasu „Uglier Than They Used Ta Be” z 2015 roku. Ponowna współpraca z Markiem Dodsonem, który sterował ich multi-platynowym klasycznym albumem z 1992 roku „America’s Least Wanted”. Warto wspomnieć, że powracają, ze wszystkimi oryginalnymi członkami z tego przełomowego albumu sprzed 30 lat, co samo w sobie jest bardzo szanowanym osiągnięciem.


                  Album zaczyna się mocnym akcentem w postaci „That Aint Livin” który opowiada bardzo otrzeźwiającą historię o tym, że masz jedno życie, więc żyj nim. W riffach mamy do czynienia z mocnym klonem AC/DC. „Not Like The Other” ma nutę glam rocka i super chwytliwy refren, zdecydowanie jest przyjazny dla radiu. „Everything’s Changing” to niesamowicie klimatyczna ballada akustyczna, w której mocno słychać emocjonalny ton. W „Kill The Pain” słychać, że zespół posiada chemię. Utwór jest przejmujący i ma charakterystyczny refren. Cover „Lola” The Kinks jest dość wierny oryginałowi. Wyróżniającym się utworem na albumie jest „Dead Friends Play”, który oddaje szacunek i hołd niektórym z wielu wpływów zespołu i najbardziej znaczącym nazwiskom na scenie rockowej. Momentami mocno słychać inspirację ZZ Top. Kolejną fantastyczną piosenką na albumie jest mroczny i nieco obskurny „Up In The City”. Podoba mi się ten złowieszczy ton piosenki. „Drinkin’ & Driving” jest nieco zabawny, i styl country jest tutaj mocno słyszalny. „Failure” jest najbardziej rozpoznawalnym na albumie od początku ich kariery. „Long Road” zamyka album z nadzieją i charyzmą, zdecydowanie wprowadza świetny nastrój i wspomina album z sentymentem..


                        „Rad Wings Of Destiny” udowadnia, że Ugly Kid Joe wciąż coś wyjątkowego do zaoferowania. Produkcja Dodsona perfekcyjnie łączy wszystkie eklektyczne elementy zespołu. Powrót z nostalgią na wysokim poziomie.


Moja ocena: 8,5/10

 

Komentarze

Popularne posty