Queensrÿche - Digital Noise Alliance - (2022)

 

 

                    Seattle jest z pewnością kolebką grunge'u. W tym kontekście często zapomina się, że wiele dobrych zespołów metalowych pochodzi z miasta na północno-zachodnim wybrzeżu Ameryki. Jednym z takich zespołów jest Queensrÿche, który już w latach 80. wywołał furorę. Obecnie do sklepów muzycznych trafił nowy album „Digital Noise Alliance” który kontynuuje poprzedni album „The Verdict”. Brzmienie nowych utworów brzmi jak z czasów, w których zespół świętował wielkie sukcesy.

                    Otwieracz w postaci „In Extremis” jest jak klasyczna melodia zespołu z późnych lat 80-tych. Kawałek kipi energią od początku do końca. Brzmienie kolejnego utworu „Chapters” jest mocno przyjazne radiu. Sam kawałek jest melancholijny. W „Lost in Sorrow” odpowiednio jest zbudowana atmosfera wokół utworu, atmosferycznymi riffami. „Sicdeth” to prawdziwy klasyczny utwór z wrzaskami Todda. W „Behind the Walls” jest pełno pasji i mocy oraz emocji. Wolniejszy rytm i ton jest mocno klimatyczny. „Nocturnal Light” kipi energią, i nabiera mocnego rozpędu. „Out of the Black” to przykład dobrego rockowego utworu z klimatem. „Forest” przypomina nieco zabarwienie Pink Floyd. To naprawdę udana ballada, mocno emocjonalna. Tematycznie chodzi o utratę ukochanej osoby i sposób radzenia sobie w tak wyjątkowej sytuacji. „Realms” to mocno typowy utwór Queensrÿche. „Hold On” zaczyna się świetnym riffem, a sam utwór nabiera tempa i głośności. Najdłuższą piosenką na albumie, która trwa 7 minut i 30 sekund jest „Tormentum” to kawałek doskonałości progresywnego metalu. Bonusowo na płycie znajduje cover „Rebel Yeah”.

                    Na „Digital Noise Alliance” pojawiają się wpływy „Rage for Order” , „Mindcrime” i „Empire”. Album znacznie rośnie wraz z kolejnymi odsłuchaniem. Wszyscy muzycy grają na tym wydawnictwie na najwyższym poziomie, o czym świadczy umiejętność pisania piosenek. To prawdziwa radość słyszeć ich z powrotem w tak konsekwentnej, wysokiej formie.

Moja ocena: 9/10