Graham Bonnet Band - Day Out In Nowhere - (2022)
Graham Bonnet jest znany jako znakomity wokalista rockowy i niejednokrotnie wokalista prezentował swój znakomity głos. Od czasu do czasu Graham Bonnet wydaje solowe albumy. Ostatni z nich wydał w 2016 roku, a był to „The Book”. Teraz Graham Bonnet wznawia swój najbardziej osobisty projekt i robi to z niezwykłym nowym albumem zatytułowanym „Day Out In Nowhere”. Kariera Grahama Bonneta zawsze była związana z jednymi z najbardziej legendarnych zespołów w historii rocka, a jego rozległa kariera umiejscawia go w formacjach takich jak Rainbow, Impelliteri, Michael Schenker i Alcatrazz.
„Imposter” jest otwieraczem, który idealnie wprowadza ze świetnym uderzeniem i refrenem. Słychać, że to mocno klasyczny rock. „Twelve Steps To Heaven” umiejętnie łączy ze sobą klasykę i nowoczesne brzmienia w odważny sposób. „Brave New World” posiada autostradowy klimat. Przyjemnie połączona jest twórczość Ozziego z Alcatrazz. Gościnny udział Roya Z dodaje pazura. „Uncle John” stawia na mroczną i mocną piosenkę, z ciekawą grą klawiszy, jak i świetnymi gitarami. Tytułowy utwór „Day Out In Nowhere” to klimat melodyjnego rocka, z akustycznymi brzmieniami, który przyjemnie płynie. „The Sky Is Alive” stawia na progresywne granie, z całą gamą mocy i energii. „David’s Mom” to kolejna zadziorna piosenka z mocno hipnotyzującym rytmem. „When We’re Asleep” czerpie całymi garściami inspiracji od Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu, trzymając mroczniejszy klimat. W „Just A Fricken Song” dominują klawisze Dona Aireya. Słychać doskonały powrót do brzmienia lat 80-tych. „Jester” z udziałem Jeffa Loomisa jest najcięższy utworem na płycie. „Suzy” zamyka album w iście kinowym klimacie.
Album „Day Out In Nowhere” stawia na jakość, oraz mocno sprawdzone patenty. Graham Band ciągle trzyma poziom i formę. Album „Day Out In Nowhere” to hołd lat 80.
Moja ocena: 8,5/10
Komentarze
Prześlij komentarz