Chronosfear - The Astral Gates Pt. 1: A Secret Revealed - (2022)


 

                    Chronosfear to symfoniczny power metalowy zespół z Włoch, założony w 2003 roku, przez perkusistę Michele Olmi jako Wings Of Destiny, zespół coverujący utwory wielu europejskich zespołów power metalowych. Chcąc zagrać swój własny materiał, Michele ponownie założył zespół jako Chronosfear i wydał cztery piosenki, zatytułowane E.P. w 2013 roku. Debiutancki album zespołu „Chronosfear” ukazał się w 2018 roku, z drugim albumem „The Astral Gates Pt. 1 – Secret Revealed” w 2022 roku. Obok założyciela w zespole grają: Davide Baldelli na klawiszach, Filippo Tezza na wokalu, Xavier Rota na gitarze basowej, oraz Frank Campese jako gitarzysta.


                    Album rozpoczyna się prologiem „2101: Ruins Of Our World”, od razu słychać, że zespół będzie stawiać na epicko-filmowe klimaty. Ten utwór jest wstępem do następnego „Faithless Times” który kipi power metalowym zacięciem w mocno symfonicznej oprawie. Słychać doskonale rozmach w „For A New Tomorrow”, mam wrażenie w baśniowej otoczce. Zespół zdecydowanie stawia na melodyjność. „The Astral Gates” zawiera wszystkie znaki towarowe symfonicznego power metalu, i posiadając przy tym masą majestatycznego podejścia. Klawisze odgrywają ważną rolę. Sam utwór jest mocno pogodny. Zespół w „Under This Bleeding Sky” uderza zarówno poziomem energii jak i przede wszystkim tempem, które jest najszybsze na płycie. Krótki „Paralyzed (Interlude I)” to przerywnik, który wprowadza atmosferę grozy, burząc spokojny klimat. Za to „Beyond” uderza mocnym galopem, i wraca do pogodnego klimatu. Teatralność jak, i filmowość muzyczna w tym utworze są tutaj mocno obecne. W „Fragments” zespół utrzymuje majestatyczny klimat, i stawia na pierwszym planie kobiecy wokal Alessi Scolleti. Kolejny krótki przerywnik „Code Red (Interlude II)” powoduje dramatyczne napięcie. „Eyes Of The Wolf” utrzymuje symfoniczny power metalowy klimat. Zdecydowanie brzmi przy tym mocno hymnowo. Najdłuższy utwór na płycie „The Fortress Tower” pod względem szybkości, jak i melodyjność, jest mocno chwytliwy. Album kończy mocno spokojna ballada „The World I Left Behind”.


                    Chronosfear na pewno, przy tej płycie zostawia słuchaczy w napięciu. Krążek to dobra dawka symfonicznego power metalu. Jestem zaciekawiony drugą częścią wydawnictwa.

Moja ocena: 9/10

Komentarze

Popularne posty