Jethro Tull - The Zealot Gene - (2022)


 

 

                    Ian Anderson wydał kilka solowych albumów w ciągu ostatnich 19 lat. Jednak zważywszy, że The Zealot Gene jest pierwszym albumem Jethro Tull od prawie dwóch dekad, oczekiwania są wysokie. Grupa została założona w 1967 roku. Skład zespołu zmieniał się na przestrzeni lat, lecz jego filarem, nadającym mu kształt artystyczny, pozostaje cały czas ekstrawagancki lider – flecista Ian Anderson. Grupa wypracowała charakterystyczne brzmienie oparte na rytmicznej grze perkusji, basu, gitary prowadzącej i instrumentów klawiszowych, sporadycznie grających melodyjne riffy, połączone z wibrującym dźwiękiem fletu i bardzo charakterystycznym, załamującym się śpiewem Andersona. Teksty piosenek są bardzo poetyckie, często ironiczne i prowokacyjne.


                        Ian Anderson i spółka zaczynają album w postaci „Mrs Tibbets”, i od razu słyszymy charakterystyczny fler. Sama piosenka posiada mocno charakterystyczne brzmienie. Harmonijka w „Jacob’s Tales” wraz z innymi instrumentami czarują mocno klimatem, i przyjemnie płyną. W „Mine Is The Mountain” duet fortepianu i fletu prowadzą mocno utwór. Utwór tytułowy „The Zealot Gene” wypada doskonale, o dziwo to jest dość ostra piosenka. Główny singiel „Shoshana Sleeping” jest mocno nastrojowy, za pomocą fletów, i czarującego głosu Iana. Drugi singiel „Sad Soul Sisters” podnosi mocno folkową moc. Słychać w tej muzyce liryczną głębię. „Barren Beth, Wild Desert John” zawiera biblijne motywy, w mocnej rockowej otoczce, i akcencie. „The Betrayal of Joshua Kynde” jest fantastyczną piosenką, z przyspieszonym tempie, z pianinem oraz fletem. Podstawą pieśni jest zdrada Jezusa przez Judasza Iskariotę, ale sama pieśń jest badaniem przyczyn i motywacji wszelkiego rodzaju zdrady. „Where Did Saturday Go?” jest rodzajem najbardziej intrygujące piosenki, bo wszystko jest urocze same w sobie. „Three Loves, Three” dalej czaruje swoim uroczystym nastrojem. „In Brief Visitation” podkreśla folkowy klimat, i mknie spokojnie, do ostatniego utworu na płycie „The Fisherman of Ephesus” dając pokaz angielskiego folku.


                    Ian Anderson wymyślił wspaniały album, sam napisał wszystkie piosenki. To wydanie Jethro Tull, które nie tylko spełnia oczekiwania, ale je przewyższa. Jest to swego rodzaju album koncepcyjny i powrót do formy dla zespołu. To dwanaście rockowych utworów, które bardzo ładnie do siebie pasują. Nie brzmią przestarzałe, wręcz powiedziałbym mocno nowocześnie.


Moja ocena: 8,5/10

 

Komentarze

Popularne posty