Toundra - Hex - (2022)


 

                    Pod wieloma względami hiszpańscy instrumentaliści Toundra trafnie nazwali swój ósmy album „Hex”, ponieważ jest zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem.Zespół czerpał inspirację z niewygodnych warunków podróży podczas przedstawionej pandemii, jak i okoliczności tworzenia. „Hex” jest refleksja wywołaną przez pandemię. Zespół tworzą Alberto Tocados (bas, syntezatory), Alex Perez (perkusja, fortepian), David Lopez(gitary, syntezatory) i Esteban Giron (gitary).


                        Na samym początku dostajemy od zespołu 22-minutowe dzieło „El Odio” w trzech różnych od siebie częściach. Pierwsza część „ Parte I ”daje nam mocno klimatyczne gry, które migoczą niczym gwiazdy na niebie, w dodatku syntezatorów, magia ciągnie się przez cały utwór. „ Parte II ”uderza w bardziej intensywne tempo, słychać determinacje w bębnach, oraz magię gitary akustyczne, która prowadzi przez mroczną ścieżkę. Jest bardzo ponuro, złowrogo. „Parte III” niesie dalej mroczną i gęsta atmosferę, ale poprzez wzrost intensywności gitar. Nuty fortepianu łagodzą nastrój. „Ruinas” to pokaz tego jak kolorowe melodie post-rockowe zamienią w progresywny metalu, z dużą gracją. Słychać doskonale masę energii, i w pełni oddaniu się nastrojowi. „La Larga Marcha” wplata elementy muzyki elektronicznej, ale w delikatnym stopniu, a w połączeniu z innym instrumentami tworzą wspaniałą synergię. W „Watt” Toundra uderza mocniej. Może się wydawać, że to bardzo oszczędny w środkach utwór, nic bardziej mylnego. Ten kawałek rozwija swoje skrzydła, i wzlatuje w górę. „FIN” zamyka album, w odpowiednio umiejętny sposób. Jest delikatność, melancholia oraz masa retrospekcji.


                    Ten krążek, to album, gdzie mamy do czynienia z magią nie do opisania. Ta płyta jest po prostu nieprzewidywalna. Toundra wspina się na wyżyny, i ciągle podnosi poprzeczkę wysoko. Słychać doskonale głębie emocji, bogate melodie które pomogą przeżyć trudny okres w życiu.


Moja ocena: 9,5/10

 

Komentarze

Popularne posty