Riverwood - Shadows And Flames - (2022)


 

                    Riverwood to egipski zespół progresywny metal z Aleksandrii w Egipcie. Zespół powstał w 2018 roku z kolekcji utalentowanych muzyków, którzy poznali się podczas festiwalu metalowego w Aleksandrii w 2017 roku. Ich wyjątkowa marka rozrywkowa łączy heavy metalowe riffy i brzmienia Bliskiego Wschodu z death metalowymi nawiązaniami i czystymi wokalami. Warto zaznaczyć, że zespół występował w kultowej Bibliotece Aleksandryjskiej. Ich brzmienie jest epickie i kinowe, z melodiami, które są natychmiast łatwe do odniesienia i chwytliwe. Zespół nagrał do pory jedną płytę pt. „Fairytale”, a w tym roku powraca z płytą „Shadows and Flames”. Kapela występuje w składzie Mahmoud Nader (wokale,gitara), Seif Elsokkary (gitara), Omar Salem (klawisze, oraz pianino), Mohannad Ahmed (gitara basowa), Abdallah Hesham (perkusja)


                Od początku zespół rzuca się, na głęboką wodę, nawiazając tytularnie do Skyrima, oraz Smoczego Dziecia za sprawą piosenki „The Dragonborn Comes (Dovahkiin)”. To odwołanie jest podparte muzyczną maestrią. Umiejętnie dawkowanie temp, oraz wykorzystanie elementów symfoniczych w postaci skrzypiec, robią epickie wrażenie. Następnie mamy krótki przerywnik w postaci „A Haunting Lullaby”, który samym tytułem pokazuje jaki będzie nastrój. Jest ponuro oraz mrocznie. Trzeci utwór „Blood and Wine ” to najdłuższy kawałek na płycie. Trwa ponad 12 minut, co nie jest niczym nowym w metalu progresywnym. Ukazana jest cała złożność tego gatunku, wszystko brzmi tak jak miało brzmieć, naprawdę podobają mi się te złowrogie wyziewy w połączeniu z czystym wokalem, w dodatku nastrojowej muzyki orientalnej. Zespół po raz kolejny korzysta z krótkiego przerywnika „The Shadow ”, tym bardziej nie tylko instrumentalnego. Słychać soczysty growl, oraz dla kontratu skrzypce, potem wraca do dłuższych utworów w postaci „Sands of Time” pokazując muzycznie korzenie kraju pochodzenia. Jest iście orientalnie, ukazując instrumentalnie,wokalnie kunszt twórczy. W „Queen of the Dark” gościnnie występuje Annie Hurdy Gurdy która jest niemieckim muzykiem ludowym, multiinstrumentalistą, piosenkarzem i autorem tekstów, najbardziej znanym z gry na tradycyjnych instrumentach, takich jak lira korbowa, dudy i nyckelharpa. Umiejętności gry Annie, dodają zespołowi jeszcze bardziej kunsztownego charakteru. Utwór rozwija się, z rozmachem i mocem. Na tym utworze kończy pierwszą część płyty pt. Shadows czyli cienie, warto spojrzeć na postać z okładki, gdzie jest przedstawiona jako w połowie, a druga część to płomienie czyli Flames. Druga część płyty zaczyna się od krótkiego utworu „Babylon (بَابِل)” który wieszczy nastrój do końca płyty. Stanowi idealne przejście do kawałka „Dying Light” który jest mocno wyrazisty w swoim przekazie zarówno tekstowym jak muzycznym. Rozmach filmowy jest mocno słyszalny, i niesie się, przez całą długość utworu. Zespół kontynuuje progresywne wycieczki dzwiękowe w postaci ponad 10- minutowego „Lustful Temptation”, nie gubiąc rozmachu, wręcz przeciwnie, ten jest cierpliwie budowany, snując złowrogie melodie, z olbrzymim patosem. W „Another World”, następuje nieco odpoczynku, i mam doczynienia, z wyciszeniem, co pomaga złagodzić nastrój który jest wyraznie napięty, jednak nie trwa to długi, bo „Rise of the Fallen” natychmiast wprowadza atmosferę niepokoju, poprzez grozne ryki wokalne, jak i muzycznie jest wręcz gęsto od mroku. W tytułowym „The Flame” gościnnie na flecie gra Huseyin Pulant, który wzbogaca instrumentalne piękno tego dzieła. Album kończy „Solitude” który mocno nawiązuje do takich zespołów jak Anathema czy Antimatter.


                    Ogromna różnorodność dźwięków sprawia, że album staje się muzyczną podróżą do odkrycia - wielowymiarowym doświadczeniem odsłuchowym, które pozostawi Cię z zupełnie nowym uznaniem dla połączenia folku, metalu i nowoczesnej muzyki symfonicznej. Sama koncepcja postaci z okładki w postaci cienia oraz ognia robi wrażenie. Warto zaznaczyć, i przejrzeć temu obrazu dokładnie ponieważ całość spaja ostrze miecza, który niesie brzmię cienia i ognia. Ten album to dla mnie ogromne wydarzenia. Mamy początek roku, a 10 stycznia egipski Riverwood wydał arcydzieło muzyczne, które muzycznie oraz wokalnie jest w pełni doskonałe.


Moja ocena: 10/10

 

Komentarze

Popularne posty