Battle Beast - Circus Of Doom - (2022)


 

                    Battle Beast zdecydowanie ma dość zróżnicowaną historię, zaczynając od wokalisty Nitte Valo w 2000 roku, wygrywając konkursy wschodzących gwiazd w całej Finlandii, zastępując Nitte'a Noorą Louhimo, zastępując Antona Kabanena Ossi Maaristo i Joonę Bjorkroth, ostatecznie doprowadzając go do teraz. Ich szósty studyjny album, „Circus of Doom”, który ukazał się 21 stycznia 2022 roku, i obiecuje bardziej tematyczne podejście do ich przyjaznego dla radia melodyjnego metalu.


                Zespół zaczyna z ostrym uderzeniem w postaci tytułowego. Orkiestrowe ozdobniki obfitują w tym utworze bardzo mocno, riffy, wokal Noory oraz chwytliwa melodia która jest niezwykle pociągająca. Chóry są świetnie wykorzystane. „Wings of Light” to świetne połączenie syntezatorów z chórem, oraz solidna dawka heavy metalowej energii. Może sam utwór wydaje się nieskomplikowany, to jednak to czysta przyjemność dla uszu. „Master of Illusion” bardzo mocno nawiązuje do Nightwisha, ale też mamy tutaj klimaty disco-metalowe z mocnymi inspiracjami do AORu z lat 80. Riffy są wirtuozowskie. Przede wszystkim warto zaznaczyć, że tutaj równowaga między symfonią a gitarą są świetnie zachowane. „Where Angels Fear To Fly” to świetna, utrzymana w średnim tempie powermetalowa ballada, z wokalem Noory. Sam wokalistka śpiewa o tych, którzy uczynili świat lepszym miejscem. Porywający i niespokojny „Eye Of The Storm” to kolejna klasyczna gra Battle Beast. „Russian Roulette” przybiera zaskakująco rock'n'rollową atmosferę. To naprawdę ognista symfonia napędzona elektroniką z lat 80, i przede wokal Noory, który jest epicki. Chcecie dalej dawki radości? „Freedom” to świetne rozwiązanie. Można mieć wrażenie, że zespół odwołuje do bardzo wczesnego fińskiego power metalu, co jest dużym plusem. Brzmienie i epickość robią wrażenie. „The Road Of Avalon” to czysty powrót do poprzedniej płyty „No More Hollywood Endings”. Jest dalej mocno chwytliwie, i z dużym rozmachem. W „Armaggedon” Noora balansuje pomiędzy popem, a z charakterystyczną dla niej zadziornością w głosie. Ostatni utwór na płycie „Place That We Call Home” powraca do fińskiego power metalu z lat 90, w podrasowanej wersji.


                    Battle Beast wcześniej walczył z własnym kryzysem tożsamości. „Circus of Doom” pokazuje w końcu ich unikalny styl. Ten album to dziesięć radosnych, heavy metalowych piosenek, wykonanych z wielkim blaskiem i pasją.


Moja ocena: 10/10

 

Komentarze

Popularne posty