Lords Of Black – Alchemy of Souls Part II (2021)

                    Hiszpańscy Lords of Black przekształcili się w jeden z najlepszych współczesnych zespołów metalowych. Od czasu swojego debiutanckiego debiutu w 2014 roku konsekwentnie dostarczają prostego, klasycznie brzmiącego metalu. Założyciel i gitarzysta Tony Hernando czerpie ze swojej miłości jedne z największych zespołów metalowych w historii, takie jak Judas Priest, Iron Maiden i Black Sabbath, żeby wymienić tylko kilka. Gdy dodasz do muzyki głos Ronniego Romero, otrzymasz piosenki o fantastycznym, klasycznym metalowym brzmieniu z jednym z najlepszych głosów w dzisiejszym metalu. Gdy rok 2020 położył kres wszelkim trasom koncertowym, dało to Lords of Black szansę na nagranie kontynuacji Alchemy of Souls, część 1, trafnie zatytułowanej Alchemy of Souls, część 2.



                    Album zaczyna się od „Preludium (Alchimia Confessio 1458 AD)”. Wstęp uosabia klasyczną orkiestę połączoną z nowoczesną gitarą, aby przygotować słuchacza na epicką podróż. „Maker Of Nothingness” daje nam pierwsze dźwięki od Ronniego, który zgodnie z oczekiwaniami brzmi znakomicie. Rytm nabiera tempa wraz z „What’s Become Of Us”, a melodyjne dźwięki gitary są kontynuowane. To był drugi wydany singiel i jest oczywiste, dlaczego zespół go wybrał. Słychać klasyczne gitarowe solo w stylu lat 80-tych. Ostatnim singlem, który zostanie wydany przed oficjalną premierą albumu, jest „Bound To You”. Uosabia to, czego można by się spodziewać po przebojowym singlu czyli ciężkich gitarowych riffów połączonych z hipnotyzującym wokalem Ronniego. W „Before That Time Can Come”, gdzie sekcja fortepianu akustycznego bezpośrednio nawiązuje do utworu „Alchemy of Souls” z części I. Ten utwór jest zdobiony bardzo dobrze wykonanymi momentami symfonicznymi w całym utworze, szczególnie w niesamowitym zakończeniu, doskonałej połowie pełnej siły, melodii. „Mind Killer” przenosi się do mroczniejszych i cięższych terytoriów, ale traci melodyjności, zgodnie ze stylistyką zespołu. Tempo przyspiesza w „Death Dealer” rytm jest nie do pomylenia. Piosenka brzmi jak „Painkiller” z Judas Priest. „Prayers Turned To Whispers” to kolejne arcydzieło dostarczone przez Dani i sekcję rytmiczną. Tekstowo utwór jest fantastyczny. W „In A Different Light” jest zaraźliwa główna melodia gitarowego riffu jest tym, w czym Tony Hernando jest tak dobry. Riff momentami brzmi jak w thrash metalowej sekcji, która została jednak uspokojona przez kolejny, wymyślny gitarowy riff. W„How Long Do I Have Now” gitara rytmiczna jest przeplatana z fortepianem i perkusją. Jest to temat utworu, który, choć konsekwentnie ciężki, często przywraca fortepian w przyjemny sposób uzupełniający. „Fated to be Destroyed” jest ciężkie jak diabli. Zaczyna się bardziej thrashowym brzmieniem i przechodzi w melodyjny galopujący koń, z którego słynie zespół. Album kontynuuje „No Hero Is Homeless”, podobnie jak brzmi thrash. Bardziej thrashowe gitarowe wrzaski w połączeniu z melodyjnym głosem Ronniego to zdecydowanie przepis na sukces. Lords Of Black oddają tutaj hołd klasykom zupełnie innym stylem tej piosenki, w której usłyszysz duchy Uriah Heep, a pod koniec Yngwie Malmsteen. Pierwsze i końcowe dźwięki utworu przypominają o włożeniu płyty winylowej i zdjęciu jej z gramofonu, aby była jeszcze bardziej autentyczna a wszystko za sprawą coveru „Sympathy” Uriah Heep.



                        Kiedy słyszysz Alchemy of Souls, część 2, nie tylko słyszysz, jak brzmi nowoczesny metal, ale także słyszysz, jak wyraźny wpływ miał klasyczny metal na Lords of Black. W miarę jak Lords of Black nadal wydają doskonałe albumy, takie jak Alchemy of Souls, część 2, ich rzesza fanów będzie się powiększać. Album to dźwiękowa podróż, którą każdy powinien usłyszeć w 2021 roku. Lords of Black kontynuują tę drogę, którą rozpoczęli, osiągając kolejny album.


Moja ocena: 9,5/10




 

Komentarze

Popularne posty