Joe Bonamassa - Time Clocks - (2021)


 

                    Legenda bluesa/rocka Joe Bonamassa jest znany na całym świecie jako jeden z największych gitarzystów, a także jeden z najbardziej płodnych. Raz po raz wydaje świetne albumy, nie tylko dzięki swoim majętnościom na gitarze i uduchowionym, często uderzającym wokalu i pisaniu piosenek, ale dlatego, że przy każdym nowym przedsięwzięciu stawia wyzwania sobie i swoim fanom. Nowy studyjny album Joe Bonamassy, Time Clocks, niczym się nie różni. Jest to ekscytująca, ekspansywna i nastrojowa płyta, która ma duże znaczenie w produkcji. Wyprodukowany przez Kevina Shirleya i zmiksowany przez legendarnego Boba Clearmountaina (Bruce Springsteen, The Rolling Stones), album ma posmak refleksji, udręki i wglądu. Przesycone potężnym dźwiękiem, efektami i kinowymi niuansami zegary czasu odzwierciedlają niezaprzeczalną błyskotliwość i mistrzostwo rzemiosła Bonamassa.



                    „Pilgrimage” otwiera album jako krótki prolog z niemal arabskim klimatem. „Notches”, napisany wspólnie z Charliem Starrem z Blackberry Smoke. Bonamassa śpiewa o podróżach po świecie. Następnie otrzymujemy „The Heart That Never Waits” z intrem, które brzmi jak utwór na żywo, co prowadzi do niesamowitego bluesowego rytmu. Piosenka o złamanym sercu o zerwanym związku, rytm cię poruszy. Joe jest obecny w każdej nucie, jego uduchowiony wokal jest lepszy niż kiedykolwiek. Tytułowy utwór „Time Clocks” płonie w stylu AC/DC, a następnie wpada w gitarowy podział w stylu Page'a w stylu country. Piosenka wznosi się spektakularnie wraz z refrenem ze wspaniałym kobiecym chórkiem. Smyczki grają w „Questions and Answers”, dramatycznej piosence rockowej o zdradzie i goryczy. Joe jest ostry, szczery w swoich oskarżeniach wobec kobiety uwikłanej w oszustwo. Jego gitarowe riffy są porywające, intensywne, napędzane gniewem i bólem.„Mind’s Eye” spowalnia początek z pianinem i gustownymi gitarami, a zwrotki prowadzone są na akustycznym riffie z subtelnym elektrycznym pianinem i organami wrzuconymi na dokładkę.Charakterystyczny marsz „Curtain Call” z gitarą akustyczną, smyczkami i ognistym tupotem. Łączy w sobie wszystkie epickie elementy i skrapia je magią, którą Deep Purple przynieśli u szczytu swoich mocy w połowie lat 70-tych. Odczucie całkowicie zmienia się wraz z otwarciem „The Loyal Kind”, przypominającym Jethro Tull z fletem i gitarą akustyczną. Refren rozbrzmiewa potężnym uderzeniem gitary, a chórki znów są wykorzystywane ze świetnym efektem. „Hanging on a Loser” powraca do bardziej znanego bluesowo-funkowego terytorium dla Joe Bonamassy. Dzięki wspaniałym wokalistom w stylu groove i gospel można usłyszeć, że Joe i zespół świetnie się bawią. Dziesiąty i ostatni utwór na albumie, „Known Unknown”, zaczyna się jako kolejny potężny kawałek blues-rocka, a następnie przechodzi z powrotem do subtelniejszej zwrotki i jest utworem, w którym Joe pozwala zgrać na gitarze prowadzącej w drugiej połowie utworu.




                    „Time Clocks” Joe Bonamassy to piosenki, wysokiej jakości utwory, które zadowolą niemal każdą muzyczną paletę. Płyta pod pewnymi względami zachęca również do bycia partyturą filmową, w której każdy utwór symuluje fragmenty całej historii. „Time Clocks” to świadectwo potęgi bluesa i tego, jak jeden człowiek dążący do perfekcji może zarówno oczarować, jak i zainspirować pokolenie.


Moja ocena: 9,5/10


 

Komentarze

Popularne posty