Powerwolf - Call Of The Wild - (2021)

                    Tutaj nie trzeba przedstawiać. Od przypadkowych słuchaczy po bardzo lojalnych fanów, każdy metalowiec w pewnym momencie natknął się na twórczość Powerwolfa.Heavy/Power Metalowe riffy, dużo syntezatorów,epickość i mocny wokal Attili Dorn. Wszystko to w pełni obecne także na nowym albumie - zespół mocno trzyma się swojego konceptu, co rozsławiło zespół, ale jednocześnie stara się wnieść coś nowego, choćby odrobinę. Wataha Niemieckich Wilków powraca ze swoim ósmym albumem „Call of the Wild”.


                Album zaczyna się mocnym hymnem „Faster Than the Flame” – szybkim, mocno uderzającym kawałkiem, można powiedzieć, że powoli wabi, i uderza mocno z zamachem niczym wilkołak.„Beast of Gévaudan” pokazuje oszałamiający talent do pisania tekstów i chwytów muzycznych. Operowy głos Attili Dorna pokazuje jak bardzo ten zespół jest po prostu świetny. Tekstowo opowiada o tajemnicznym stworzeniu na terenie dzisiejszej Francji, które napadło na ludzi. Powerwolf w następnym utworze „Dancing With The Dead” prezentuje euro-metalowy pokład który, jest naprawdę godny, i chwytliwy. Na przykład na liście utworów jest piosenka zatytułowana „Varcolac”, która w rumuńskim folklorze jest w rzeczywistości wilkołakiem, tutaj nie ma żadnych eksperymentów, jest po prostu ciężkość i epickość. Ballada „Alive or Undead” prezentuje umiejętności wokalne Attili po raz kolejny, ponieważ piosenka zaczyna się od spokojnego intro, a przechodzi w typową power metalową balladę, a wszystko waży emocjonalny głos wokalisty który jest potężny. „Blood For Blood (Faodlah)” opowiada irlandzką legendę o wilkołaku, a muzycznie zespół zaznacza to dudami na początku i oczywistymi motywami ludowymi w aranżacji bez przegrywania. oczywiście ich własny dźwięk. To doskonała melodia, która zawiera wzmacniające głosy zarówno Attili Dorn, jak i chórów, przejmującą gitarę z Greywolf Brothers. Epicki, powolny „Glaubenskraft” z chwytliwą melodią, jest zabawny, i bardzo potężny. Ci, którzy znają niemiecki, mówią, że jest to prawdopodobnie najbardziej heretycka piosenka w historii zespołu. „Call of the Wild” to połączenie szybkich gitar, masywnej perkusji i mocnego wokalu z ostrzejszymi nutami organów. Utwór tytułowy przypomniał mi muzykę, którą można usłyszeć w ostatecznej walce z bossem w grze wideo. Jest to spowodowane pompującą energią, którą wydziela, i epickimi melodiami naśladującymi bohaterstwo, gdy pokonasz ostatniego złoczyńcę. „ Sermon Of Swords” ma doskonały klimat Judas Priest. „Undress To Confess” z kolei przywraca szyderczy humor Powerwolfa, który był w „Resurrection By Erection”. Reverent of Rats”, zamyka album w ten sam potężny i dynamiczny sposób, w jaki się zaczął, zataczając w ten sposób pełne koło nawiazując do pierwszego utworu.

 

                    Ogólnie rzecz biorąc, "Call of the Wild" to potężny, ciężki i melodyjny album, w którym Powerwolf gra ze wszystkimi charakterystycznymi elementami, które tak dobrze działały dla nich przez lata. Starsi fani prawdopodobnie docenią dalsze udoskonalanie brzmienia zespołu i ich eksperymentowanie z nowszymi elementami dźwiękowymi w niektórych miejscach.Powerwolf mają swój charakterystyczny dźwięk, w którym od razu wiadomo, że to oni, w ciągu kilku sekund tylko jednego z ich utworów, jednak ich albumy nadal oferują nieoczekiwane niespodzianki, które trzymają nas w ryzach. Powerwolf są niesamowici w tym, co robią, a Call Of The Wild jest tego kolejnym dowodem.


Moja ocena: 9/10




 

Komentarze

Popularne posty