Icon Of Sin - Icon Of Sin - (2021)


 

                    W obecnej epoce internetowych celebrytów z pewną satysfakcją obserwujemy, jak obiecujący nowy gracz w świecie metalu staje się bardzo popularny. Mowa o brazylijskim wokaliście Raphaelu Mendesie. Icon of Sin to debiutancka płyta zespołu grającego tradycyjny heavy metal. Raphael Mendes dał się poznać w metalowych kręgach swoim głosem, który brzmi niesamowicie podobnie do głosu Bruce'a Dickinsona. Owy wokalista stał się gwiazdą Youtube'a którego wspaniałe covery różnych klasycznych metalowych hymnów nazwane serią „Co by było, gdyby Bruce Dickinson śpiewał w innych zespołach” stały się niemal wszechobecne w internetowych kręgach.


                Zaczynając od wydłużonej miażdżącej i tytułowej piosenki w „Icon Of Sin”, zespół zaczyna z wysokiej C. Bezbłędny głos Mendesa plus świetne riffy robią robotę. „Road Rage” oddaje hołd Rainbow dzięki swoim riffom inspirowanym Blackmore'a. Muzycznie ten utwór naprawdę się broni, i brzmi świetnie. Jeden z głównych singli albumu, „Shadow Dancer” zbliża się do solowego Dickinson z epoki Virtual X Maidenów. Arcydzieło wypełnione napięciem i harmonią, które nie tylko pokazuje, jak wszechstronny jest śpiew Mendesa, które z łatwością wkracza na terytorium Power Metalu. „Unholy Battleground” przynosi kolejny riff lat 80-tych, ale momentami brzmi jak za czasów No Prayer for the Dying, muzycznie petarda. Najbardziej chwytliwa piosenka na płycie i najbliższa wkraczaniu na terytorium Power Metalu, „Night Breed” trafia w dziesiątkę. Inspirowane Timo Tolkkim refreny i melodie gitarowe po raz kolejny pokazują, że Dickinsonowskie wokale Raphaela pasują do absolutnie wszystkiego.W „Virtual Empire” Icon of Sin wkracza na terytorium wczesnego Blind Guardian i wczesnego Helloween. Sekcja basu tworzy idealną atmosferę Keeper of the Seven Keys. W „Pandemic Euphoria” zespół sięga po inne wpływy, a mianowicie Judas Priest.Teksty podejmują temat trwający od pierwszego zablokowania w marcu 2020 roku, nadając piosence bardziej celowy i ponury ton niż reszta płyty. „Clouds over Gotham” to ciekawa piosenka. Otwierający się mrocznymi i posępnymi melodiami atak bliźniaczych gitar przywodzi na myśl Iron Maiden. „Arcade Generation” to hołd dla fantastycznych czasów spędzonych przed ekranem w latach 80. „Hagakure” i „The Last Samurai” to dla filmu o tym samym tytule. Riff jest zagrany z intensywnością, i jest ciekawy. „The Howling” rozpoczyna się wolniejszym riffem, ale po kilku taktach nabiera tempa, słychać echa twórczości Maidenów. Brzmienie jest bardzo tradycyjne. Album bliższy „Survival Instinct” pokazuje Icon of Sin próbujący naśladować Maiden z epoki Piece of Mind, i wychodzi na tym całkiem znośnie, a wręcz bardzo dobrze.


    

                    To niezwykle solidna płyta, w której naprawdę nie ma ani jednej słabej kompozycji, od początku do końca przyjemna.Głos Raphaela nigdy nie męczy ani nie denerwuje. Nie jest również powtarzalny w żadnym kształcie ani formie, ukazując siłę wspólnego pisania osiągniętego przez trio twórcze.


Moja ocena: 9/10



 

Komentarze

Popularne posty