Brainstorm - Wall Of Skulls - (2021)


 

                    Metalowcy o gotyckim zabarwieniu, Brainstorm mają za sobą dość długą karierę, ale z wiekiem wydają się być coraz lepsi. Ich poprzednia płyta – „Midnight Ghost” z 2018 roku – była wszechstronną kolekcją piosenek, która przyniosła im zasłużone pochwały, ale „Wall Of Skulls” jest jeszcze lepszy. Ich umiejętności pisarskie poprawiały się stopniowo z każdym wydawnictwem, a na swoim trzynastym albumie konsekwentnie trafiali w przysłowiową dziesiątkę.Mając stosunkowo stabilny skład od lat, nie jest to zaskakujące. Trzech obecnych członków jest obecnych od pierwszego dnia, podczas gdy piosenkarz Andy B. Franck dołączył w 1999 roku.


                    Płyta zaczyna się od intro „Chamber Thirteen”, w którym dźwięk chorału gregoriańskiego odbija się echem w mrocznych, złowrogo brzmiących ramach, w których riffy gitarowe są uzupełniane porywającą kinową ścieżką dźwiękową, pełną bombastu. Otwierający utwór „Where Ravens Fly” to rodzaj mocnego, energicznego, szybkiego i wściekłego power metalu, w którym zespół przoduje, połączony ze spowolnionym, ale bardzo melodyjnym i chwytliwym refrenem. „Solitude” jest najmroczniejszym i najwolniejszym utworem na albumie, z dość wyluzowanymi zwrotkami ustępując miejsca zaskakująco mocnemu, chwytliwemu refrenowi. Główny singiel „Escape the Silence” jest jeszcze cięższy i bardziej energetyczny, z jednym z najlepszych do tej pory refrenem zespołu, a także stałą mieszanką zabójczych riffów i szybujących melodii, wzmocnionych dodatkowo intensywną sekcją przejściową, w której wokalista Rage Peter „Peavy Wagner pojawia się krótko, prowadząc do niezwykle epickiej sekcji solowej. „Turn Off the Light” uderza cię słusznie agresywnym nastawieniem, a Seeb Levermann z Orden Ogan dołącza do porywającego trzy i pół minuty dźwiękowego grzmotu. Trzeci singiel, „Glory Disappears”, początkowo wydaje się znacznie bardziej stonowany, zaczynając od krótkiej miękkiej sekcji, która niemal przypomina balladę, w tym utworze mamy doczynienia z oszałamiającym, emocjonalnym i potężny wokal Francka, który znacznie wzbogaca i tak już niesamowitą piosenkę. „My Dystopia” dzięki szalonym rytmom i naglącej gitary prowadzącej przywraca nas do szybszego tempa, posiada bardzo melancholijny rozmach. „End Of My Innocence” to klasyczny metalowy powrót z lat 80-tych. „Stigmatized (Shadows Fall)” jest bardzo szybkim numer, który biegnie bez zatrzymania. „Holding On” są nieco wolniejszy, ale wciąż dość optymistyczne. Punktem kulminacyjnym jest zamykający utwór „I the Deceiver”, kolejny ciężki, szybki, ale melodyjny utwór z super zabójczym refrenem.


                    Ogólnie uważam, że ten album jest prawdopodobnie najbardziej zorientowanym na power-metalowy album zespołu, z mnóstwem optymistycznych, energetycznych utworów. Brainstorm stał się czymś w rodzaju instytucji europejskiego power metalu na przełomie tysiąclecia. 

Moja ocena: 9/10

 

 

Komentarze

Popularne posty