Korpiklaani - Jylha - (2021)


 

                        Jedną z opinii, która prawdopodobnie nie podlega dyskusji, jest to, że Korpiklaani to jeden z czołowych zespołów folklorystycznych wszechczasów. Kiedy większość świata była zajęta grunge'em i świetnymi dniami rocka alternatywnego, fińskiemu zespołowi udało się napisać pierwszy rozdział swojej muzycznej historii na początku lat 90., kiedy byli znani jako Shamaani Duo. W tym roku wydawali nowy album pt. „Jylha”.

                    Rozpoczęcie sześciominutowej „Verikoiry” jest natychmiastowym wyrazem intencji, ponieważ riffowanie - na prawdziwej gitarze tym razem Kalle Savijarvi - jest bardziej zgodne z klasycznymi strojami jak Iron Maiden i Motorhead. Następny singiel „Niemi” opowiada o morderstwach Bodom, niewyjaśnionej fińskiej tajemnicy morderstwa prawdziwej zbrodni. Chociaż historia i teksty są dość mroczne, piosenka jest w rzeczywistości zabawnym, optymistycznym, szybkim doświadczeniem słuchowym, które łączy w sobie elementy power metalu z pięknymi melodiami i czarującą melodią skrzypiec. „Levaluhta” zaczyna się powoli, ale później nabiera tempa i przekształca się w nieostrożną zwrotkę z niemal ska chór; wesoła piosenka z melodyjnymi motywami folkowymi i rytmicznymi gitarowymi riffami.Interesującą mieszankę dźwięków, która służy jako pomost do utrzymanego w średnim tempie utworu „Mylly”. Spośród wszystkich utworów ta piosenka prawdopodobnie skupia się głównie na narracyjnym aspekcie muzyki, co jest szczególnie wyraźne w potężnym wokalu Jonne Järvelä. Teksty opowiadają o fińskiej opowieści folklorystycznej o podróży mężczyzny do młyna, gdzie widzi postać „diabła”. Piosenka ma refleksyjną naturę i sprawia wrażenie potężnego oświadczenia z emocjonalnymi skrzypcami, które tworzą nieco melancholijną atmosferę. Jedyną mniej lub bardziej melancholijną piosenką jest tutaj „Tuuleton”. Ma też oczywiście ciężkie brzmienie, świetne haczyki, ale w tym utworze dominują smutne intonacje. Pierwszy singiel z albumu „Sanaton Maa” brzmi bardzo radośnie, prawdę mówiąc, z intro i refrenem, które dość mocno przypominają „You Give Love A Bad Name”. To także „najlżejszy” utwór na płycie - inne utwory brzmią znacznie ciężej. „Kiuru” zaczyna się dudniącymi bębnami i niesamowicie odjazdową linią basu, po czym zaskakująco zmienia się w utwór o średnim tempie z dużą ilością ciężkości w liniach gitarowych i perkusji. Wzrastając aż do refrenu, utwór zmienia swoje tempo iz każdą sekundą staje się cięższy i cięższy, ciekawszy. „Miero” to bardziej tradycyjna piosenka Korpiklaani, która służy jako wytchnienie, zanim zacznie się furia „Pohja”. „Pohja” zaczyna się jak zwykły folkowy utwór z pozoru w średnim tempie, ale po pierwszych 30 sekundach następuje krótka przerwa, po której zaczyna się szybka folkowa ekstrawagancja. To jedna z bardziej świątecznych piosenek na tym albumie i zdecydowanie światło w tych mrocznych czasach. „Huolettomat” („beztroski”) jest równie radosny jak „Hakuna Matata”, to beztroski utwór, który pozostawia w tobie ciepłe uczucie. Wspaniałe jest to, że w połowie łagodnej, pięknej linii basu wprowadza bardziej stonowaną sekcję, która nadaje głębię temu imprezowemu utworowi. Atmosfera zmienia się wraz z bardziej klasycznym utworem „Anolan aukeat”, nieco bardziej tradycyjnym pod względem strukturalnym utworem, z imponującym solo na akordeonie. Ponownie, wydaje się, że ten utwór został umieszczony przed wyjątkowo zabawnym utworem, aby po intensywnej zabawie publiczność mogła na chwilę odetchnąć. „Pidot” to pijacka piosenka na albumie i powiem wam, to świetna zabawa. To niespodzianka, nawet dla Korpiklaani , mieszanie odrobiny bluegrassu w ich mieszankę folkowego metalu. Zwrotki przypominają trochę rozmowę między członkami zespołu i w sumie jest to zachwycający utwór, pełen duszy i wielu bitów do tańca.Album kończy się nieco mroczniejszą piosenką „Juuret” z mocnymi, zapadającymi w pamięć refrenami. Pod koniec solówka na perkusji wprowadza kolejną sekcję, która doprowadza piosenkę do ostatecznego pchnięcia. Wydaje mi się, że album doskonale kończy się tym nieco zamyślonym kawałkiem, który utrzymuje się przez chwilę po jego zakończeniu.

                    Jylha to innowacyjny album ze świetną historią i doskonałą muzyką. Przekraczanie granic to coś, co Korpiklaani lubi, a nowe zwroty akcji, z pewnością zachwycą wieloletnich fanów ich pragnienia dalszego rozwijajania się. Ciekawa płyta, nowe rozwiązania, płyta bardzo na in plus! 

 Moja ocena: 8,5/10

 

 

Komentarze

Popularne posty