Katana Cartel - The Sacred Oath - (2021)

                        Katana Cartel to grupa z Melbourne, inspirowana hardrockiem / heavy metalem, która lubi się bawić w chwytliwe melodie. Debiutancki album tych metalowców z Melbourne w Australii, podobnie jak większość ostatnich osiemnastu miesięcy, został całkowicie wstrzymany przez koronawirusa. Zespół występuje w składzie: Rob Georgievski (gitara), Matt Ientile (gitara basowa), John Price (perkusja), Steven Falkingham (wokal), Dylan Reeves (gitara wiodąca). W ich twórczości słychać wpływy lat 80, zespół stara się stworzyć własny styl, choć w ich muzyce słychać echa Judas Priest, WASP czy Dokken. To czyni ich debiut zatytułowany "Sacred Oath" niezwykle wartościowym albumem. Sama okładka jest bardzo klimatyczna, nawiązuje do samurajów, w krainie magii.

                   Już otwieracz w "War Prelude" budują atmosferę wojenną, która jest wprowadzenie do "Air Raid", który jest niezwykle zadziorny, słychać echa Dream Evil. Zdecydowanie jest dużo przebojowości. Jest to niezwykle interesujące. Zespół z dużą łatwością tworzy utwory które, są killerami, i następny kawałek "Bang Your Head" , to udowadnia, że może być bardzo klimatyczne dźwięki, inspiracja Judas Priest, jest dużym plusem. "Night Town" to solidna dawka energii, która jest niezwykle klimatyczna. "Dime a Dozen" jest bardzo mroczny klimacie, z nutką nowoczesności. "The Battle" czujemy się jak w wirze walki, w heavy metalowym sosie, który bardzo dobrze smakuje, i pobudza do skuteczności w postaci groźnych ataków, który wprowadza w prosty i marszowy "Fragile Denial". Jeśli chcemy usłyszeć dużo klimatu 80, i to doskonałym przykładem jest przebojowy "Grenade"."Dime a Dozen" jest bardzo mroczny klimacie, z nutką nowoczesności. "The Battle" czujemy się jak w wirze walki, w heavy metalowym sosie, który bardzo dobrze smakuje, i pobudza do skuteczności w postaci groźnych ataków, który wprowadza w prosty i marszowy "Fragile Denial". Jeśli chcemy usłyszeć dużo klimatu 80, i to doskonałym przykładem jest przebojowy "Grenade". "The Art of Self Destruction" to agresja w czystej postaci, która nie puszcza, i tnie mocno niczym katana, jest naprawdę dobrze. Całość płyty kończy niezwykle energiczny i agresywny "Judge Shredd". Słychać doskonale wiedzą co robią.

                Jest to mocny i żywiołowy tradycyjny metal, z silnym wczesnym thrashowym sentymentem wspierającym go instrumentalnie. Wokalnie styl jest w dużej mierze czysty, ale z dostateczną ilością thrashier agresywnego wokalu zmieszanego, aby nie brzmiał on w stylu retro, dzięki czemu można absolutnie usłyszeć wpływy, ale ogólny klimat jest bardzo świeży i nowoczesny.Przekłada się to na hymny i energiczne piosenki, które są przeplatane gwałtownymi technicznymi zmianami czasu i instrumentalnymi przerywnikami. Ta płyta jest naprawdę ciekawa, pod wieloma względami, i jest bardzo dobra w odbiorze, i przy okazji klimatyczna.

Moja ocena: 8/10


 

Komentarze

Popularne posty