Sirenia - Riddles, Ruins & Revelations - (2021)


                  To nie jest często pisany sentyment, ale metal symfoniczny i eurodance mają ze sobą dużo więcej wspólnego niż większość się myśli. Sirenia emanuje poczuciem fantazji i dobrej zabawy, którą ostarcza na ich dziesiątym albumie, Riddles, Ruins & Revelations. Każda piosenka jest tak samo eurodance, jak metal, z zaraźliwymi elektronicznymi rytmami tanecznymi i syntezatorowymi melodiami. Każdy refren od piosenki do piosenki jest tak potężny, jak następny, a prawdziwy talent do melodii i balansu jest tym, co wyróżnia ten album i sprawia, że ​​jest to jedna z najfajniejszych przejażdżek w metalu symfonicznym od jakiegoś czasu.

                Zespół nie żartuje od samego początku, a pierwszy utwór „Addiction nr 1” jest jednym z najbardziej chwytliwych na albumie. Od razu wyskakuje z elektronicznym, tanecznym uderzeniem z przodu i na środek, natychmiast cementując to, czym będzie ten album. Ale kiedy zaczynają się riffy, kryje się za nimi metryczna tona mocy. Refren ma potężne melodie eurodance. Ale ci, którzy wolą cięższą stronę Sirenii, odkrywają ten aspekt swojej osobowości w następnym odcinku „Towards An Early Grave”. Czuć jak kurtyna ciemności otula fale tańca i mamy do czynienia z muzyczną tożsamością zespołu, dzięki masywnym riffom i ciemniejszemu brzmieniu. „Into Infinity” powtarza tę sztuczkę, z riffami, które są ewidentnie świeże z metalowej prasy, niespokojnym elektropulsem i wystarczającą ilością symfonicznego huku, słychać przejmujące załamanie i bardzo mroczny śpiew, który tworzy niesamowicie klimatyczną otoczkę. Użycie wokali grupowych „Passing Seasons” sprawia, że już wspaniały śpiew staje się jeszcze wspanialszy, czuć elementy gotyckiej atmosfery. We Come to Ruins” to kolejny utwór, który ma bardziej nowoczesny, elektroniczny i metalowy klimat. Jest szybszy i bardziej pilny niż większość utworów tutaj, a także ma bardziej epicki i wspaniały ton, który wydaje się bardziej tradycyjny, słychać w dalszym ciągu mroczną stronę. „Downwards Spiral” jest bardziej typowa dla Sirenii pod względem brzmienia z nowoczesnym akcentem. Duet Emmanuelle i Joakima Naessa natychmiast cię złapie, ponieważ ich głosy tak dobrze ze sobą współgrają. Możesz poczuć emocje i intensywność poprzez ich wokalną pracę, gdy śpiewają teksty, takie jak „pogorszenie stanu umysłu, to niekończąca się spirala w dół”. „Beneath the Midnight Sun” to utwór, który doskonale łączy dwa gatunki, których na papierze nie można było bardziej od siebie oddalić. To najbardziej przebojowy, najbardziej popowy utwór na płycie, ale działa niesamowicie dobrze i nie sprawia wrażenia ani odrobiny sztuczki. To samo można powiedzieć o „The Timeless Waning”, który zaczyna się obiecująco od świetnego riffu otwierającego i większej porcji ostrego wokalu. Wydaje mi się, że „December Snow” jest kwintesencją utworu na tym wydawnictwie, uosabiającym wszystko, co czyni ten rodzaj metalu symfonicznego znaczącym. Zaczyna się mieszaniną elektroniki, czysto zaśpiewanego kobiecego wokalu, a całość kończy się wybuchowym refrenem. Z pewnością będzie to hymn na żywo, gdy znów będzie można grać na koncertach i festiwalach. „This Curse Of Mine ” to kolejny prosty metalowy kawałek ze świetnym wokalem i szalonym tempem, ale poza kolejną bardzo efektowną solówką. Na szczególną uwagę zasługuje „Voyage Voyage”, śpiewany po francusku cover piosenki Desireless z późnych lat osiemdziesiątych. Rzadko zdarza się, aby zespół metalowy mógł przenieść swój styl na tego rodzaju Europop, ale działa to zaskakująco dobrze. Dobrze też, że ten utwór zamyka płytę i działa w symbiotycznym partnerstwie, umożliwiając słuchaczowi refleksję nad ich metaforyczną podróżą z ostatniej godziny.

                Riddles, Ruins & Revelations zdecydowanie pokazuje jak można połączyć metalu, z elementami klawiszy, europopu oraz symfonicznej otoczki. Sirenia robi w to sposób bardzo ciekawy, i pomoże zdobyć nowych fanów. Sirenia nagrała fantastyczną metalową płytę, która może dorównać dziedzictwu zespołu i symfonicznego / power metalu jako całości. Bardzo warto!

Moja ocena : 9/10


 

Komentarze

  1. Fantastyczna metalowa płyta ???? Te ostatnie płyty Sireni słucha się jak produkty jakiegoś generatora symfonicznego banał metalu. Te nachalne melodyjki zagrane na metalową modłę są tak powtarzalne i wtórne, że przesłuchanie minuty każdego aż nadto wystarcza do poznania całej dalszej "dramaturgii" utworu. Dramatu dopełnia produkcja z koszmarną kompresją dynamiki która brzmi jak mp3 z bitrate 56 kbps. Pomyśleć, że spod ręki tego samego Mortena Velanda wyszło An Elixir of Existence and At Sixes and Sevens. Dla mnie 1/10

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty