Wig Wam - Never Say Die - (2021)


 

                    Zespół Wig Wam został założony w 2001 roku w norweskim Halden, w skład grupy weszli: Åge Sten „Glam” Nilsen, Trond „Teeny” Holter, Bernt „Flash” Jansen i Øystein „Sporty” Andersen. Norwerski Wig Wam miał swoją pierwszą epokę twórczą w latach 2001-2014, zanim zdecydował się rozwiązać jako zespół. W ubiegłym roku postanowił jednak wrócić na scenę, aby nagrać tegoroczną płytę pt: „Never Say Die”. Warto zaznaczyć że zespół ten został wybrany na reprezentantów Norwegii w 50. Konkursie Piosenki Eurowizji organizowanym w Kijowie. W którym zajęli ostatecznie dziewiąte miejsce ze 125 punktami na koncie, w tym m.in. z maksymalną notą 12 punktów z Danii, Islandii i Finlandii.

                    Już przy bardzo klimatyczny intrze w postaci „The Second Crusade”, zespół odpowiednio buduje nastrój, i idealnie przechodzi do rzeczy w tytułowym „Never Say Die” gdzie wokal jest zdecydowanie na pierwszym planie, w połączeniu do odwołań do „Immigrant Song” w tle, można mieć bardzo duże ciarki, a gitara bardzo buduje, i dozuje emocję. Czuć że zespół wykorzystuje harmonijne wokale, i to ma dobry efekt, czuć choćby w tym singlu. Iście klimat Whitesnake'a w połączeniu z Black Sabbath z epoki Tony'ego Martina wykorzystuje „Hypnotized”, z cudnym solo gitarowym Trona Holtera. „Shadows Of Eternity” to dawka europejskiego power metalu, utwór bardzo przyjemnie płynie i kołyszą z soczystą energią. To co zespół zrobi w “Kilimanjaro” jest tym za co lubię melodyjny hard rock, z zacięciem bluesowym i warstwą liryczną, po prostu aż chce się podskoczyć w górę, i powiedzieć: „Yeah”. „Where Does It Hurt” zawiera bardzo dużo ponurego klimatu, obniżone gitary i przemówienie wokalisty są złowieszcze. Dużo zakres emocjonalny dostajemy w „My Kaleidoscope Ark” z bardzo wzruszającym tekstem, idealnie ten utwór kołysze. Treść liryczna następnego utworu „Dirty Little Secret” to odwołanie do Scorpions, czuć też klimat Cinderella czy Motley Crue, po prostu bardzo glamowy rockowy zestaw. „Call Of The Wild” to soczysta dawka hard rockowej dawki mocy, ale zahaczając też o metal. Instrumentalny „Northbound” wyróżnia się mieszaniem stylu, czuć że takie kombinacje są bardzo świeże i nowe. Powrót do brzmienia Whitesnake'a w utworze „Hard Love”, czuć znowu bluesowy metal z podrasowaną gitarą. Na koniec albumu zespół powrócił do stylu balladowego, mamy tutaj do czynienia z odwołaniem do The Beatles w postaci „Silver Lining”. Jest utwór pełen nadziei i optymizmu na obecne czasy.

                    Wig Wam powrócił w naprawdę świetnym stylu, czuć w najnowszym wydawnictwie masę klasycznych rozwiązań. Bardzo dużo melodii, charakterystyczny refrenów posiada ten album. Bardzo dobrze się go słucha, i będzie słuchało! Panowie z Wig Wam brawo dla Was! Tak się ma świetny nowofalowy glam rock!

Moja ocena: 9/10

 

Komentarze

Popularne posty