Inglorious - We Will Ride - (2021)


 

 

                    Inglorious nie pozostawał beczynny podczas lockdownu w 2020, i zdołał napisać i nagrać swój czwarty album "We Will Ride". Warto zaznaczać że będzie to pierwsze wydawnictwo studyjne, w którym pojawią się nowi członkowie grupy. Gitarzyści Danny Dela Cruz i Dan Stevens oraz basista Vinnie Colla, którzy dołączyli do wokalisty Nathana Jamesa, i perkusisty Phila Beavera. Zespół ten nawiązuje do Deep Purple , Whitesnake, Rainbow, a sam zespół obfituje w swojej grze melodyjnym hard rockiem.

                    Już sam początek płyty w postaci "She Won't Let You Go" robi ogromne wrażenie. Gitara Danniego Dela Cruza ukazuje wielką moc w postaci potężnego riffu, i otwiera dźwiękową podróż, czujemy w tym utworze bardzo melodyjną stronę zespołu, wraz wprawiającym w ekscytacje refrenie. "Messiah" to bardzo dobry balans pomiędzy wokalem Nathana Jamesa, a sekcją rytmiczną, która jest ciężka, i ma w sobie bardzo dużo klasy, na dużą pochwałę warto wspomnieć o grze gitary basowej która wyjątkowo bardzo się wyróżnia, i dzięki czemu nadaje kolorytmu utworowi. "Medusa" ma w sobie dużo głębokiego południowego klimatu, soczyste refreny łączą się z mocną rockowym rytmem, mamy tutaj do czynienia z dobrym przykładem mieszania stylu, i klasycznych odwołań, które idealnie się uzupełniają, i współgrają, czuć to w tym utworze bardzo mocno. Tak jak na początku wspomniałem, zespół Inglorious czerpie swoje rozwiązania m.in od Whitesnake, co słychać bardzo wyraźnie w "Eye Of The Storm". Dostajemy dawkę nastroju, który kołysze między łagodnymi zwrotek, a mocnymi refrenami, w następnym utworze "Cruel Intentions" zarówno w warstwie lirycznej tekstowej, jak i muzycznej jest bardzo klimatyczne, i przejmujące, czuć to bardzo dobrze. Czuć tutaj zdecydowanie balans pomiędzy hard rockiem, a AORem. Epicki "My Misery" gdzie klawisze, potężne riffy i wokal razem robią dobrą robotę, ma to w sobie bardzo dużo klimatu. "Do You Like It" jest bardzo odlotowy, ze świetnymi gitarowymi zagrywkami, i bardzo charakterystyczny riffem. "He Will Provide" to odwołanie do samego Ozziego Osbourne'a i Black Sabbath. Czuć ten mroczny i wyrazisty wokal Nathana Jamesa, można mieć wrażenie że przez ostre riffy i uderzenia perkusji wczuwalny jest ten nawiedzony ton, lecz wszystko jest prowadzone w sposób epicki. "We Will Meet Again" to mieszanka potężnych riffów, z odwołaniem do Dream Theater, czuć mnogość melodii, która balansuje na granicy łagodności, a ostrości, a wokal Jamesa jest bardzo ciepły. "God Of War" dalej ma w sobie dużo melodii, i nastroju, z mocną linią basu, który wraz z wokalem, i resztą zespołu umiejętnie przechodzą do rzeczy, czyniąc bardzo nastrojowym. Tytułowy "We Will Ride" zamyka płytę w sposób bardzo groźny utwór, odwołuje się do elementów fantasy, muzycznie genialny, a tekstowo po prostu bardzo nastrojowy i wysublimowany.

                    Inglorious zmienił skład, a brzmi naprawdę dobrze, nic dziwnego, że ten zespół jest uważany jako człowy zespół w ruchu klasycznych rozwiązań. Inglorious zdecydowanie posiada własne brzmienie, i podąża własną drogą. Słyszymy na tym albumie wiele klasyczny rozwiązań, i powrotu do lat 70,80. Echa ich wpływów wciąż rozbrzmiewają, i dzięki czemu dalej zostawają swój ślad w przemyśle muzycznym.

Moja ocena 8,5/10


 

Komentarze

Popularne posty