Accept - To Mean To Die - (2021)


 

                    Nawet zmiany w składzie i globalna pandemia nie były w stanie powstrzymać grając 45 lat niemieckiego zespołu Accept przed wydaniem nowej płyty: "Too Mean To Die". Zespół ten zmienił się w sekstet, a wcześniej występował w kwintecie. Jeśli chodzi o zmiany w składzie to Petera Baltresa zastąpił na basie Martin Motnik, który dołączył do Wolfa Hoffmanna, wokalisty Marka Tornillo, perkusisty Christophera Williamsa i gitarzysty Uwe Lulisa, oraz trzeciego gitarzystę Philipa Shouse'a. Muzycznie jest bez zmian, to ta sama ciężka, melodyjna i agresywna porcja tradycyjnego heavy metalu z genialnymi refrenami. Nagrania albumu mają nieoczekiwaną cechę: musieli nagrać album bez obecności Andy'ego Sneapa. Wszystko zostało zrobione w Nashville, ale sekstet zlecił Andy'emu wyprodukowanie albumu przez internet (nie było go, ale jest producentem), a także zmiksował.


               Otwieracz "Zombie Apocalypse" jest godny uwagi ze względu na warstwę lirczyną, ponieważ ten utwór to heavy metalowy hymn, który opowiada o ludziach którzy są nieustannie przyklejani do ekranów telefonów, i bezmyślnie podążają za modnymi trendami. Utwór w warstwie muzycznej jest to klasyczny Accept z dużą dozą ilością wigoru, refren jest bardzo mocno chwytliwy, i bardzo przykleja się, i mnie zdarza często nucić nawet jak nie słucham tego kawałka. Tytułowy "Too Mean To Die" utrzymuje wysokie tempo i dalej toruje drogę swoim energicznym heavy metalowym brzmieniem.”Overnight Sensation” znowu odnosi się do fascynacji świata i ulotną sławą za pośrednictwem mediów społecznościowych, które stały się bardzo uzależniające, w warstwie muzycznej to bardzo klasyczne odwołanie do hard rocku lat 80. Płyta nabiera tempa dzięki „No Ones Matter”, który doskonale wpada w ucho, ale też mocno motywuje do działania, dodaje energii dzięki ciężkim riffom. Warto wspomnieć w tekście Mark Tornillo celuje w podziały, kłamstwa przywódców, oraz wyraża własne zdanie, aby być człowiekiem który się swoimi osobistymi zasadami. „The Undetaker” to bardzo klasyczny utwór, z mocnym klimatem lat 80, na pewno będzie hitem koncertowym Acceptu, czuć w nim będzie ponury klimat, z odrobinką kinowego charakteru. „Sucks to Be You” to znowu kontynuacja brzmienia, bardzo energiczny utwór. Kolejną atrakcją tej płyty jest odwołanie się do IX Symfonii Beethovena „Ode to Joy” w utworze „Symphony Of Pain”, czuć te odniesienia, w szybkim heavy metalowym numerze. Nawet ballada „The Best Is Yet To Come” jest bardzo żwawa i agresywna, z bardzo optymistycznym przesłaniem, pozostając optymistą wobec wszystkiego, co przyniesie przyszłość. Połączenie „How Do We Sleep” z „Not My Problem” to miks bardzo klasycznych dźwięków heavy metalowych kawałków, z których ten drugi ma większą energię. Album zamyka utwór instrumentalny „Samson and Delilah”, jest to odwołanie do postaci biblijnych, ponownie mamy do czynienia z odniesieniami do muzyki klasycznej chodzi o motyw „Samson and Delilah” IX symfonii Antonia Dvoraka, warto wspomnieć że 20 lat temu zespół Rhapsody też nawiązał do tego utworu w swoim kawałku: „The Wizard's Last Rhymes”.

                Najnowszy krążek Acceptu to bardzo klasyczna porcja heavy metalowej muzyki. Po tej grupie wiemy czego można spodziewać, i nie będziesz rozczarowany. Mam wrażenie że w porównaniu do poprzedniej płyty, tegoroczne wydawnictwo jest bardziej różnorodne, zarówno tekstowe jak i muzycznie, warto dodać że ten album ma odpowiedniej ilość muzyki jest zabójczo warto przesłuchania, i bez żadnych wypełniaczy. Panowie z Acceptu po prostu dalej mają pomysł na granie, i na pewno będę do tej płyty wracał.

Moja ocena: 9,5/10

 

Komentarze

Popularne posty