Alta Reign - Mother's Day - (2021)

 

                Były perkusista Trans-Siberian Orchestra, Savatage Jeff Plate wraz z klawiszowcem TSO Jane Mangini i kilkoma świetnymi muzykami postanowili w ubiegłym roku założyć projekt Alta Reign. Koncepcja tego tworu urodziła się 30 lat, lecz zakończyła się wydaniem płyty pt. „Mother's Day” w bieżącym roku.

                Otwieracz w postaci „Shine” to czuć ducha połączenia inspiracji klasycznym prog rockiem, oraz z AORem. Świetnie uzupełnią się klawisze, z perkusją, oraz siarczystym metalowym riffem, idealnie ze sobą współgra, dostajemy wspaniały melodyjny utwór. „Witness” przenosi w czasy hard rocka lat 80, z melodią, dobrze wyważoną grą klawiszy. Tommy Cook z Collinem Holloway bardzo dobrze ze sobą współgrają wokalnie. „Thin Red Line” to przykład piosenki z pazurem, energią, czuć ducha metalu, agresywnej gry sekcji rytmicznej. Projekt idealnie połączył rocka progresywnego z melodyjnym metalem. Warto zwrócić na całkiem ciekawe solo gitarowe. “Never Say Never” to doskonała dawka wypadkowej dokonań zespołu Dokken. Zespół kontynuuje świetną muzykalnością każdego muzyka. Tytułowy utwór „Mother's Day” to odwołanie się do Whitesnake'a. Ta piosenka istna kopalnia melodia podlana riffami gitarowymi, świetną i budującą tempo grą perkusji, i niesamowitym przejściem gitarowym, który buduje nastrój i atmosferę. Są tutaj zwolnienia, szybkie tempa, gra na emocjach słuchaczy. „Come Out and Play” to czuć ducha progresywnego rocka z orkiestrą, nawet można mieć wrażenie że takie nowoczesne brzmienie pochodzące pod metal progresywny. “Let’s Go! (I’m In Charge Now)” w kombinacji dźwięków przypomina Extreme oraz Journey. Jakże to jest niezwykle urocze połączenie. Zespół zdecydowanie stawia na melodię, która jest umiejętnie dozowana, i pięknie wybucha. Następnie mamy do czynienia z niesamowicie przejmującą balladą „Always”, która buduje nastrój smutku, może łezka w oku zakręcić. Jest niezwykle delikatna, i romantyczna w swojej formie. Bardzo lubię, że zespoły decydują się na takie zagrania. „Immortal” to już zburzenie nastroju poprzedniego numeru. Otrzymujemy więcej mocy, przestrzeni. Zdecydowanie mamy tutaj powrót do wczesnej partii płyty, jest gitarowo. „Passage” to kolejny utwór instrumentalny który w porównaniu do „Esc” jest bardziej delikatny, można powiedzieć wykwinty, budzący więcej nadziei na lepsze. Ostatni utwór „Rise” to najdłuższa kompozycja na płycie. Tak naprawdę tutaj słychać co jest najlepsze na tej płycie. Czuć ducha rocka progresywnego, AORu, w połączeniu z metalowym zapędem które idealnie ze sobą współgrają, Czuć że zespół buduje nastrój, i wie jak ma to robić.

            Projekt Alta Reign, to ciekawy twór. Mamy tutaj do czynienia z mieszaniem ciekawych rozwiązań. Ameryki ta płyta nie odkrywa, ale pomimo to myślę sobie, że każdy tutaj znajdzie coś dla siebie. To całkiem udana płyta. Czuć w niej dużo uroku, ale można powiedzieć że powinna wydana wcześniej, z racji brzmienia, ale ja do tego krążka wrócę! 

 Moja ocena: 7,5/10 

Komentarze

Popularne posty